Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Susza w 2020 roku. Deszcz wcale nam nie pomoże. WWF Polska alarmuje!

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Wisła w naszym regionie wygląda zwykle tak. Wzbiera gdy mocno pada w górach i w środkowym biegu
Wisła w naszym regionie wygląda zwykle tak. Wzbiera gdy mocno pada w górach i w środkowym biegu Marek Weckwerth
Ostatnio lało jak z cebra i zieleń nabrała soczystych barw. A jednak ekolodzy uważają, że to daje złudne poczucie, że susza w tym roku nie okaże się dotkliwa.

Organizacja ekologiczna WWF Polska przekonuje, że skutki suszy odczuje każdy Polak, bo przed zmianą klimatu deszcz nas nie uratuje. Na przestrzeni lat obserwujemy wręcz lekki wzrost rocznej sumy opadów. Dlaczego zatem będziemy mieć coraz większy problem z dostępem do wody?

Przede wszystkim dlatego, że jest coraz goręcej - w ostatnich 100 latach średnia roczna temperatura w Polsce wzrosła z 7,5 do ok. 10 stopni Celsjusza. Ostatni rok był najcieplejszy w całej polskiej polskich pomiarów, a liczba dni upalnych w ostatnich dekadach wzrosła trzykrotnie. To efekt zmiany klimatu, która popycha nas coraz bardziej w kierunku katastrofy klimatycznej.

Gdy temperatura wyraźnie wzrasta, a ilość opadów nie zmienia się znacząco, wilgotność powietrza spada. Im niższa wilgotność, tym woda szybciej paruje z bagna, ze stawu, czy z rozwieszonego na sznurze prania. Skoro pada tyle samo, a wyparowuje więcej, to bilans wodny staje się ujemny, wysusza się gleba, spada poziom wód gruntowych, wysychają rzeki i mokradła, co przyczynia się do suszy.

Dlatego WWF Polska przekonuje, że potrzebne są zmiany systemowe na najwyższych szczeblach krajowych - w Wodach Polskich, w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Bo gospodarka wodna prowadzona jest źle.

Aby przeciwdziałać skutkom suszy, powinniśmy renaturyzować rzeki i odtwarzać mokradła, które gromadzą wodę. Musimy także odejść od regulowania cieków, prowadzenia szkodliwych prac utrzymaniowych i inwestycji na rzekach, takich jak rozwój żeglugi śródlądowej, budowa tam, hydroelektrowni, czy zbiorników retencyjnych na rzekach.

Trzeba zatrzymać wodę
- Najgorsze jest nicnierobienie! Ekolodzy mają rację tylko w tym punkcie, że ostatnie opady deszczu niewiele dadzą i wkrótce znów odczujemy skutki szybkich zmian klimatu, bo susza się pojawi - uważa wybitny hydrolog prof. Zygmunt Babiński z Uniwersytety Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Renaturalizacja rzek nie jest w naszych czasach możliwa, bo wymagałaby wysiedlenia mieszkających nad nimi ludzi. Mała retencja na Kujawach także dałaby niewiele, bo opady są u nas za małe, a to co napada do niewielkiego zbiornika szybko wyparowuje. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest budowa stopni wodnych na Wiśle. Stopnie zatrzymają wodę spływającą z górnego i środkowego biegu rzeki i będzie ją można wykorzystać do nawadniania rolniczych Kujaw.

Naukowiec podaje też dodatkowe korzyści z budowy stopnia wodnego Siarzewo, a potem kolejnych: reaktywację żeglugi śródlądowej, turystyki i rekreacji wodnej, produkcję czystej energii elektrycznej, wiele nowych miejsc pracy dla mieszkańców regionu, poprawę mikroklimatu.

Sejmik Województwa Kujawsko-Pomorskiego przyjął 22 czerwca stanowisko w sprawie budowy stopnia wodnego na Wiśle w Siarzewie, w którym apeluje o jak najszybsze przeprowadzenie inwestycji, a także o budowę kolejnych stopni w ramach kaskady dolnej Wisły. Samorząd województwa wyraził jednocześnie zadowolenie z działań rządu w tym zakresie.

W dokumencie adresowanym m.in. do premiera Mateusza Morawieckiego podkreślono znaczenie tych inwestycji dla bezpieczeństwa przeciwpowodziowego w tym rejonie i kujawsko-pomorskiego rolnictwa oraz generalnie dla polskiej gospodarki, która musi się podnieść po epidemii Covid-19.

- Opady w maju w naszym regionie mieściły się w wieloletniej normie, ale czerwcowe już ją przekroczyły, co dobrze rokuje dla rolnictwa i w ogóle dla natury - komentuje dr inż. Bogdan Bąk z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Badawczego w Bydgoszczy, który jest regionalnym ośrodkiem Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego w Falentach. - Można się spodziewać, że w tych rejonach, gdzie suma czerwcowych opadów przekroczyła 100 milimetrów, nawet 3-tygodniowe upały nie spowodują suszy. Dobrze się dzieje, że nadmiar wody spływa do rowów melioracyjnych i tam, jeśli tylko wyposażone są w zastawki, jest magazynowana. Dzięki temu podwyższa się poziom wód gruntowych, co oddziałuje na najbliższą okolicę.

Tyle, że - jak wyjaśnia pan Bogdan - deszcz nie padał równo. W Kolonii Bodzanowskiej (powiat aleksandrowski), gdzie znajduje się stacja monitoringu instytutu, od 1 czerwca spadło 170 mm wody na każdy metr kwadratowy, w Bydgoszczy od 100 do 120, ale w Szubinie tylko 33.

Generalnie, im dalej na zachód od linii Wisły, tym opady były mniejsze. I na tych terenach susza może się pojawić znacznie wcześniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

2024 Omówienie próbnej matury z matematyki z Pi-stacją

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Susza w 2020 roku. Deszcz wcale nam nie pomoże. WWF Polska alarmuje! - Gazeta Pomorska

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto