Studenci chcą zarabiać więcej. Ale też boją się konkurencji ze strony Ukraińców

Według ostatniego badania „Student w pracy 2017”, przeprowadzonego przez pracownię SW Research na zlecenie aplikacji rekrutacyjnej Jobsquare, polscy studenci są pracowici. Zatrudnienie ma aż 61 proc. z nich. To 2 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Coraz częściej rozpoczynają aktywność zawodową na pierwszym roku studiów. Są niezależni finansowo – dla znakomitej większości praca jest podstawowym źródłem dochodu.

- Pierwszą pracę podjęłam już w liceum. Wtedy w wakacje w marketach rozkładałam towar. Pracowałam przez półtora miesiąca, a na ostatnie dwa tygodnie wyjeżdżałam na zasłużone wakacje nad morze czy za granicę. Byłam dumna, że sama na nie zarobiłam. Dwa lata temu zaczęłam studia w Poznaniu. Nie chcę siedzieć w kieszeni rodziców, więc również łączę studia z pracą. Mam umowę zlecenie w kawiarni. Jestem kelnerką. Zarabiam tyle, że wystarczy mi na opłacenie akademika, utrzymanie się i drobne wydatki. Pewnie, że chciałabym dostawać więcej, ale wiem, że na to na razie nie ma szans - opowiada Agnieszka z Włocławka.

Z badania wynika, że średnio 14,2 zł za godzinę „na rękę”. Najlepiej zarabiają ci studiujący w Warszawie około 15,9 zł na godzinę. W stolicy student może liczyć na średnie miesięczne wynagrodzenie w wysokości 2041 zł. Najniższe stawki godzinowe oferowane są w Trójmieście – 13,2 zł na godzinę. Nad morzem żak może średnio zarobić około 1754 zł miesięcznie.

Podobnie jest we Wrocławiu i Krakowie. W tym ostatnim zanotowano najniższą średnią wartość miesięcznego wynagrodzenia na poziomie 1665 zł. Studenci z Katowic i Poznania mogą liczyć na 14,6 zł na godzinę i miesięczne wynagrodzenie rzędu 1735 zł. Wśród najbardziej poszukiwanych przez żaków branż znalazły się te związane z handlem, sprzedażą oraz zdrowiem oraz urodą.

Studenci, choć zarabiają kilkanaście do kilkudziesięciu procent więcej od krajowego minimum, to są to stawki dalekie od ich oczekiwań.

Dziś statystyczny student może liczyć na średnią miesięczną pensję w wysokości 1784 zł. To niespełna połowa oczekiwanych przez niego zarobków, które zamykają się na poziomie 3569 zł.

Zobacz także: Tragedia pod Golubiem. Zginęły dwie osoby [zdjęcia]

Mimo znacznych oczekiwań płacowych 53 proc. badanych uważa, że wymagania stawiane w pracy studentów są za wysokie. Frustracji i obaw dopełniają lęki związane z obecnością na polskim rynku pracowników z Ukrainy. 54 proc. studentów czuje się zagrożenie związane z obecnością naszych wschodnich sąsiadów na rynku pracy. Są oni skłonni pracować u nas za niższe stawki niż te płacone polskim żakom.

Jeśli żak nie ma jeszcze ukończonych 26 lat, to nie podlega ubezpieczeniom i pracodawca nie musi za niego płacić żadnych składek do ZUS.

W przypadku zatrudniania studentów do 26. roku życia obowiązują takie same zasady jak wobec uczniów gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych oraz szkół ponadpodstawowych. Tak więc wspomniane wyżej osoby z tytułu umowy zlecenie oraz o pracę nie podlegają ubezpieczeniom społecznym i zdrowotnemu ani obowiązkowo, ani dobrowolnie. W związku z tym nie ma obowiązku opłacania do ZUS składek na wymienione ubezpieczenia.

To dla pracodawców spora oszczędność. Dlatego też tak chętnie dają zlecenia młodym ludziom, którzy nie ukończyli jeszcze 26 lat. Mniej pracodawcom opłacają się studenci powyżej 26. roku życia pracujący na zlecenie. Oni podlegają obowiązkowo ubezpieczeniom: emerytalnemu, rentowym, wypadkowemu i zdrowotnemu.

Natomiast ubezpieczenie chorobowe jest ubezpieczeniem dobrowolnym. Objęcie nim następuje od dnia wskazanego we wniosku w tej sprawie.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU